0 0
dni
0 0
godz
0 0
min
0 0
sek

Czy opłaca się pracować jako freelancer?

Nasz ekspert:
Artykuły autora

Wielkość tekstu:

Wybierając ścieżkę kariery na stanowisku redaktora, w pewnym momencie pojawia się pytanie: jaką formę zatrudnienia wybrać? W poprzedniej części cyklu "Jak zostać redaktorem?" przedstawialiśmy zalety i wady pracy na pełnym etacie oraz jako freelancer. O ile pierwsza z omawianych form cechuje się względną stabilnością i spokojem, tak już freelancing wymaga od redaktora nie tylko samodyscypliny, ale i konieczności poszukiwania zleceń na własną rękę. Wiąże się to z ryzykiem niepewności – trafią się miesiące, kiedy nie będziemy mogli odetchnąć od nowych projektów, zaś innym razem pomimo usilnych starań nasza skrzynka odbiorcza będzie świecić pustkami.

Z jednej strony wybór drogi "wolnego strzelca" jest dobry dla początkujących redaktorów, jako sposób na dorobek do właściwej pensji. Kiedy jednak wyrobimy sobie markę i nazwisko, może to być bardziej opłacalna forma współpracy niż praca na pełnym etacie. Znalezienie stałej bazy kontaktów, regularnie pojawiające się zlecenia oraz możliwość samodzielnego dyktowania stawek to luksus, na który wciąż w naszym kraju mogą sobie pozwolić nieliczni redaktorzy. Załóżmy jednak, że cenimy sobie niezależność i nie boimy się nowych wyzwań. Decydując się na ścieżkę freelancera należy mieć na uwadze, że nie zawsze będziemy spać spokojnie, a po drodze czyha znacznie więcej pułapek, które mogą dodatkowo zdemotywować do działania. Poniżej postaramy się odpowiedzieć na pytanie: czy warto pracować jako freelancer? Zwrócimy przy tym szczególną uwagę na najistotniejsze kwestie, które należy jeszcze przed startem opanować do perfekcji, aby uniknąć w przyszłości przykrych niespodzianek.

Jak poszukiwać zleceń jako freelancer?

Zasady poszukiwania zleceń na stanowisku redaktora w trybie zdalnym generalnie nie odbiegają znacząco od tych, które dotyczą innych form współpracy. W pierwszej kolejności odszukaj ciekawą ofertę – za pośrednictwem stron z ofertami pracy lub na oficjalnej witrynie interesującej redakcji – a następnie solidnie przygotuj się do tematu. Skonstruuj unikalne CV, list motywacyjny i próbki tekstów, zapoznaj się z historią firmy i oferowanymi produktami lub usługami, a następnie prześlij komplet dokumentów, pamiętając o cierpliwym oczekiwaniu na odpowiedź – optymalnym rozwiązaniem wydaje się poczekać max. 14 dni roboczych – po tym terminie można nawiązać kontakt (najlepiej telefoniczny). Proces przygotowania się do przesłania dokumentów aplikacyjnych szczegółowo przedstawiliśmy w poprzednich częściach cyklu.

Oferty pracy dla freelancerów z reguły nie różnią się od tych skierowanych do osób na stanowiska w redakcji stacjonarnej. Jest jednak kilka istotnych różnic, na które warto zwrócić uwagę. Wybrana oferta ma najczęściej wyszczególnione, czy jest to praca zdalna, czy nie, w specjalnej zakładce dodawanej do każdego ogłoszenia na stronie. W przypadku, gdy w ofercie pracy nie ma informacji o pracy w biurze na umowę o pracę, najprawdopodobniej chodzi o umowę zlecenie/o dzieło dla freelancerów.

Pamiętaj!

W tym miejscu warto uważać na jedną pułapkę, która dotyczy również osób szukających pracy w trybie ośmiogodzinnym na umowę o pracę.

Jeśli w ogłoszeniu pojawia się informacja "praca na pełny etat", to nie zawsze musi to oznaczać, że pracodawca planuje zatrudnić kandydata na umowę o pracę. Jeśli nie ma tego wyraźnie zaznaczonego w ofercie, to w większości przypadków chodzi o umowę zlecenie lub umowę o dzieło, natomiast praca wykonywana jest w redakcji w trybie ośmiogodzinnym od poniedziałku do piątku.

Jeśli odezwiesz się bezpośrednio do wybranej redakcji umiejscowionej np. na drugim końcu kraju i wyrazi ona wstępnie zainteresowanie współpracą, to w tym miejscu nie powinno być wątpliwości co do formy przyszłej współpracy. Na tym etapie pojawiają się niestety kolejne niejasności, związane przede wszystkim z umową i sposobem rozliczenia. Jak przygotować się do ustalenia tych kwestii ze zleceniodawcą?

Redaktor freelancer a kwestia umowy

W przypadku umowy o pracę sprawa jest prosta. Zostajemy przyjęci, podpisujemy umowę, a później mamy pewność, że pracodawca będzie regularnie wypłacać nam wynagrodzenie – niestosowanie się do terminów ma poważne konsekwencje prawne i praktycznie żadna firma nie próbuje tej kwestii podważać. Z kolei praca jako freelancer zwalnia zleceniodawcę nie tylko z obowiązkowych składek ZUS. W przypadku umowy zlecenia terminy nie są aż tak rygorystycznie przestrzegane. Oczywiście nie musi to być regułą, jeśli współpracujemy z wybraną firmą dłuższy czas, ale warto na początku współpracy wyszczególnić kilka istotnych punktów w umowie. Ważne jest, aby został określony ostateczny termin płatności – np. 7-14 dni roboczych od dnia oddania wykonanego zlecenia/dzieła.

"Zgodnie z art. 744 Kodeksu cywilnego w razie odpłatnego zlecenia wynagrodzenie należy się przyjmującemu dopiero po wykonaniu zlecenia, chyba że co innego wynika z umowy lub z przepisów szczególnych".

Jeśli na umowie mamy ustaloną dokładną stawkę za poszczególne teksty, określony termin wypłaty, a także podpis zleceniodawcy, to nie powinno być problemów formalnych w trakcie rozliczenia. Niestety nie brakuje ofert, których celem jest wykorzystanie owoców naszej pracy bez najmniejszej szansy na rozpoczęcie współpracy. Unikaj ogłoszeń, w których pracodawca prosi o próbki tekstu, nie zaznaczając informacji o tym, że nie wykorzysta ich na potrzeby swojego projektu. Może się bowiem zdarzyć sytuacja, że podeślemy kilka wartościowych artykułów – podobnie jak 100 innych osób – po czym nie otrzymamy odpowiedzi zwrotnej. Jest to wyraźny sygnał, że padliśmy ofiarą wyłudzenia, a dodatkowo nie będziemy mogli nic na to poradzić. Pracodawca otrzyma za darmo dużą liczbę wartościowych tekstów, które może wykorzystać do własnych celów, ponieważ nieświadomie wyraziliśmy na to zgodę.

"Zgodnie z art. 65 Ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (tekst jednolity: Dz. U. 2006 r. Nr 90 poz. 631) z braku wyraźnego postanowienia o przeniesieniu prawa wnioskuje się, że twórca udzielił licencji".

Takie przypadki mogą być jeszcze bardziej podejrzane, kiedy w ogłoszeniu wyraźnie pojawia się informacja o chęci wykorzystania tekstów do własnych celów, a dodatkowo oferta pracy jest anonimowa. W tym miejscu warto zwracać szczególną uwagę na serwisy typu Gumtree oraz Tablica – w przeciwieństwie do serwisów stworzonych wyłącznie z myślą o publikowaniu ofert pracy, znajdziemy tam dużą liczbę propozycji od osób prywatnych, które szukają tylko okazji, by zarobić naszym kosztem. Nie wszystkie oferty oczywiście muszą oznaczać próbę oszustwa, jednak wskazane jest, aby bardziej wnikliwie przyglądać się podobnym ogłoszeniom.

To nie jedyna pułapka, którą mogą napotkać redaktorzy freelancerzy przed rozpoczęciem współpracy. Zdarzają się atrakcyjnie przedstawione oferty, które na początku nie budzą wątpliwości. Zleceniodawca zainteresowany jest stałą współpracą, spodobały mu się próbki naszej twórczości, znamy nazwę firmy i wszystko jest praktycznie zapięte na ostatni guzik. Niebawem okazuje się, że zostajemy poproszeni o napisanie jeszcze kilku tekstów próbnych przed otrzymaniem podpisanej umowy, gdyż jest duża konkurencja na to stanowisko lub ze względu na rozwój serwisów wypłata będzie możliwa od przyszłego miesiąca. W przypadku, gdy niespodziewanie zostają zmienione ustalone wcześniej warunki, nasz niedoszły partner biznesowy jasno daje nam do zrozumienia, że nie traktuje nas poważnie. Nie ma sensu się dłużej zastanawiać i najlepiej zrezygnować z dalszej współpracy.

Jak unikać podobnych nieporozumień przed podpisaniem umowy?

Zanim wyślesz odpowiedź na ogłoszenie, sprawdź swojego potencjalnego zleceniodawcę w sieci. W tym celu możesz wejść na oficjalną stronę, profil w serwisie społecznościowym, a także przeczytać opinie zadowolonych - lub nie - współpracowników. Idealnym miejscem do tego celu jest portal Goldenline, czy portal LinkedIn zrzeszające pracowników i pracodawców. Jeśli jakaś firma ewidentnie podpadła większej grupie osób, to można być pewnym, że za pośrednictwem tego serwisu dowiemy się o tym. Zwracaj również uwagę na zapis umowy i każdy szczegół – swego czasu zanotowano przypadek, gdzie na sporządzonej umowie pojawiał się numer konta bankowego należący nie do osób podejmujących się zlecenia, lecz do zleceniodawcy. Nie trudno zgadnąć, że część osób nie zauważyła różnicy, gdyż zwracała uwagę na inne punkty dotyczące umowy. W razie niejasności odezwij się do pracodawcy – jeśli jest otwarty na zmiany lub poprawki, to raczej nie ma powodu do obaw. Kiedy jednak pojawią się tłumaczenia lub ociąganie z odpowiedzią, to prawdopodobnie współpraca nie ułoży się tak, jak można było tego oczekiwać.

Praca na stanowisku redaktora nie jest usłana różami nawet wówczas, gdy podążamy ścieżką "wolnego strzelca". Stosując się do powyższych wskazówek, można jednak zaoszczędzić sporo czasu i nerwów – grunt, żeby nie dać się ponieść chwili i wszystkie elementy wnikliwie analizować: zaczynając od pracodawcy, opinii na jego temat, poprzez rodzaj umowy, do poszczególnych jej zapisów. Jedynie w ten sposób praca zdalna na stanowisku redaktora może przynieść nie tylko rosnące wpływy, lecz także względny spokój i motywację do dalszej pracy. Odpowiadając na postawione we wstępie pytanie: warto pracować jako freelancer, jednak wymaga to odpowiedniego doświadczenia, samodyscypliny oraz świadomości pojawienia się dużej liczby zleceń - jeśli któryś z tych punktów wywołuje u nas wątpliwości, to być może warto potraktować pracę zdalną jako formę dorabiania przy pracy na pełny etat.

Artykuły
Brak wyników.
Więcej artykułów
Wzory
Brak wyników.
Więcej wzorów