Precle w kontekście pozycjonowania nie mają nic wspólnego z wypiekami. Określenie to jest spolszczeniem angielskiej nazwy “presell pages” i dotyczy króciutkich tekścików, których zadaniem jest podbijanie pozycji strony w wynikach wyszukiwania. Czy warto z nich korzystać? Wygląda na to, że ich znaczenie coraz bardziej słabnie.
Długość pojedynczego precla nie przekracza zwykle dwóch tysięcy znaków. Sensem jego pisania jest umieszczanie w nim słów kluczowych, które stanowią linki do pozycjonowanej strony. Precle umieszcza się masowo na rozmaitych blogach i stronach stworzonych pod ten cel. Google wtedy widzi, że do danej strony prowadzi wiele linków i podbija wtedy jej pozycję w wynikach wyszukiwania. Tyle teoria, która jeszcze jakiś czas temu była całkiem aktualna. Wiele firm pozycjonerskich zatrudniało całe sztaby copywriterów, produkujących te małe tekściki w przemysłowych ilościach. Dziś jednak praktyka wskazuje na coś innego.
Precle, czyli content marketing przejmuje pałeczkę
Odkąd Google wprowadziło dwa algorytmy - Panda i Pingwin - pilnujące jakości stron, znaczenie tysięcy linków umieszczonych w preclach zaczęło spadać. Jest ku temu jeden podstawowy powód - są one zwykle marnej jakości, dlatego praktycznie nikt ich nie czyta. Algorytmy googlowskie premiują treści oryginalne i ciekawe, które przyciągają uwagę internautów na dłużej. Prawda jest taka, że precle najczęściej piszą osoby niemające większego pojęcia na zadane tematy. Wynajmowani przez agencje pozycjonerskie copywriterzy dostają pewien przydział tekstów do napisania (zwykle ponad 50 na miesiąc) i muszą je skończyć w określonym terminie. Nie czarujmy się, żaden człowiek nie zna się jednocześnie np. na wędkarstwie, karmieniu dzieci i materiałach budowlanych - a takie właśnie zagadnienia przewijają się często w przydzielanych pakietach. W efekcie powstają teksty banalne, niewnoszące niczego, które są ignorowane przez użytkowników sieci. Czy w takim razie warto zupełnie zrezygnować z tej techniki pozycjonerskiej? Niekoniecznie. Mądrym rozwiązaniem jest stosowanie jej jako wsparcie - uzupełnienie zasadniczych działań.
Jak pisać precle?
Jeśli zdecydujesz się na tę metodę, poniżej przedstawiamy kilka porad, które mogą bardzo ułatwić ci zadanie. Podstawową zasadą przy pisaniu tego rodzaju artykulików jest oryginalność. Każdy z tekstów musi być niepowtarzalny, gdyż Google nie bierze pod uwagę powtarzających się treści. Eksperci od pozycjonowania już dawno wynaleźli metodę, która pozwala na szybkie tworzenie wielu niepowtarzalnych tekstów na ten sam temat. Oto krótki schemat przedstawiający krok po kroku, co trzeba robić:
Najpierw napisz pierwszy, bazowy artykuł. Powinien on zawierać przynajmniej dwa tysiące znaków ze spacjami. Nie wolno kopiować treści z innych stron!
W tekście musisz ująć kilka słów kluczowych, które mają później posiadać odnośniki do pozycjonowanych stron. Najlepiej, by frazy te były w nieodmienionej formie. Warto też zastanowić się nad zastosowaniem zasady długiego ogona.
Następnie skopiuj napisany tekst i zacznij go modyfikować, używając synonimów. Chodzi o to, żeby większość użytych słów miała przynajmniej dwa synonimy. Dla zdania podstawowego: “Ala chodzi do szkoły podstawowej” można stworzyć następującą formę synonimiczną: “Ala {chodzi do|jest uczennicą} {szkoły podstawowej|podstawówki}”. Należy bezwzględnie przestrzegać sposobu zapisu za pomocą klamerek i kresek dzielących.
Aby sprawdzić poprawność stworzonego precla, należy wejść pod ten link, wkleić cały tekst lub jego fragment, a następnie wcisnąć przycisk “miksuj”. W ten sposób można z jednego tekstu uzyskać ich kilka.
Otrzymane artykuły publikuj na kilku odrębnych blogach lub stronach blogopodobnych. Pamiętaj, by nie wklejać tych samych lub odmienionych tekstów w jednym miejscu.