Czytanie książek zdecydowanie poszerza nasze horyzonty, pozwala na ćwiczenie warsztatu pisarskiego, kształtuje poprawność językową, zwiększa słownictwo i po prostu relaksuje oraz przynosi spokój. Mimo wszystko w 2014 roku niemal 60% Polaków nie przeczytało żadnej publikacji. Te smutne dane sprawiają, że z dnia na dzień, szczególnie w początkowych miesiącach roku, pojawia się coraz więcej wyzwań książkowych, mających na celu zwiększenie czytelnictwa. Czy wyzwania książkowe rzeczywiście spełniają swoją rolę?
Wyzwania książkowe 52 książki
52 książki to jedna z najbardziej znanych inicjatyw. Polega na tym, aby czytać w ciągu roku jedną książkę tygodniowo. W zamierzeniu miała ona sprawić, aby ludzie wykształcili w sobie nawyk codziennego sięgania po lekturę. W celu motywowania się i wsparcia powstała nawet grupa na Facebooku, na której członkowie dzielili się przeczytanymi lekturami. Wydawać by się mogło, że to świetna okazja do nadrobienia tego, co zawsze odkładaliśmy na później, do wykształcenia wspomnianego nawyku i oderwania się od codzienności.
Wyzwanie książkowe jest organizowane już od kilku lat, przez co można zaobserwować powtarzające się sytuacje. Przede wszystkim przewijają się często pytania o to, jak liczyć, czy przykładowo powieść podzielona na dwa tomy to jedna książka, czy można doliczyć audiobooki lub komiksy. Wszystko w celu zwiększenia statystyk i próby dogonienia osób, które czytają bardzo dużo i bardzo często. Pytanie brzmi tylko: dlaczego chcemy na siłę zwiększać swoje statystyki? Warto czytać w swoim tempie, nie przejmować się „zajmowanym miejscem”, sięgać po książkę PRZEDE WSZYSTKIM dla siebie, nie dla liczb. Czytanie co się da, aby tylko zbliżyć się do celu, naprawdę nie wspomoże czytelnictwa, będzie po prostu rodzajem wyścigu szczurów, a nie o wyścigi tutaj chodzi.
Czasami zdumiewające jest to, jak dużo książek czytają niektóre osoby. Liczby bywają tak imponujące, że często pada pytanie, jak tego dokonać. Na tym tle również wynikały spory, ponieważ zaangażowani czytelnicy często upominali mniej czytających, że po lekturę można sięgać niemal wszędzie i brak czasu jest tylko wymówką. Piękna inicjatywa staje się czymś w rodzaju zawodów, a kto dobiegnie później do mety, dostaje reprymendę. Czy naprawdę tędy wiedzie ta droga?
Czy wyzwania książkowe to złe inicjatywy
Wyzwania książkowe są naprawdę popularne. Jednymi z ciekawszych w bieżącym roku są przykładowo „Przeczytam tyle książek, ile mam wzrostu” czy „Książkowe wyzwanie 2015”. Inicjatywy są naprawdę przyjemne i gdyby tylko ludzie troszeczkę mniej poważnie do nich podchodzili, z pewnością nie generowałyby tylu konfliktów. Każda akcja mająca na celu popularyzowanie czytelnictwa w naszym kraju jest bardzo ważna, a przekonanie kogoś do sięgania po książki zdaje się czymś niesamowicie dobrym i krzepiącym. Oczywiste jest również, że nie każdy czyta wyłącznie dla statystyk. Warto jednak podkreślać, że tak się dzieje i walczyć z tym. Jeżeli ze względu na wyzwanie ktoś sięgnie po 100 cienkich książeczek dla dzieci, tylko po to, aby liczby wyglądały imponująco, nie przynosi to absolutnie nic. W tym przypadku liczy się jakość, nie ilość.
Wyzwania książkowe – dla kogo?
Trzeba również jasno zaznaczyć, że zazwyczaj w wyzwania książkowe angażują się osoby, które na co dzień czytają. Prawdopodobnie nie tyle, ile by chcieli, ale zdecydowanie więcej niż przeciętny Polak. Z pewnością trudno namówić kogoś, kto nie lubi czytać, aby sięgał po jedną książkę tygodniowo, nawet jeżeli przyniesie to wiele pozytywnych skutków. Trudno więc jednoznacznie wskazać, czy akcje naprawdę promują czytelnictwo, czy po prostu nakłaniają do zapoznawania się z większą liczbą publikacji. Warto jednak próbować i sprawdzić, jakie książki chcieliśmy zawsze przeczytać, ustalić listę i podjąć wyzwanie. W swoim tempie, to co chcemy i w jaki sposób chcemy – bez spoglądania w statystyki innych. Mamy prawo nie mieć czasu, nie czytać w każdej wolnej sekundzie swojego życia i celebrować ten proces. Nikt nie może nam wmówić, że jest inaczej.
Wyzwania książkowe to naprawdę ciekawe, dobrze przygotowane, przemyślane inicjatywy. Warto jednak nie dać się wciągnąć w wyścigi, nie liczyć uważnie statystyk i przestać porównywać się z innymi. Książki mają być przede wszystkim przyjemnością, w przeciwnym razie staną się obowiązkiem, a jak wiadomo - te zazwyczaj są nielubiane.