W relacjach biznesowych oraz administracyjnoprawnych podpis pełni szczególną funkcję – jest potwierdzeniem tożsamości osoby składającej oświadczenie woli, stanowi dowód jej zgody na określoną czynność oraz nadaje dokumentowi autentyczność. Podpisywać się możemy wyłącznie własnym imieniem i nazwiskiem, również jeżeli działamy w czyimś imieniu, z tym że w tym wypadku załączamy stosowne pełnomocnictwo. Z racji tego, że taka „autoryzacja” odgrywa kluczową rolę w zabezpieczaniu pewności obrotu prawnego, prawodawca uznał podrobienie cudzego podpisu za przestępstwo. Nie jest to jednak tak jednoznaczne, ponieważ nie zawsze podpisanie się cudzym imieniem i nazwiskiem, będzie sankcjonowane. Wszystko zależy od określonych okoliczności sprawy. Jakich?
Rola podpisu w prawie i obrocie gospodarczym
Mimo że coraz częściej stosujemy podpisy elektroniczne, które jest o wiele ciężej podrobić, to cały czas w obrocie stosowany jest podpis własnoręczny. Co warto podkreślić już na wstępie – podpisu nie można utożsamiać z zakreśleniem własnego imienia i nazwiska. Jest to bowiem własnoręczne, charakterystyczne oznaczenie tożsamości osoby. Może to być tzw. parafka albo podpis nieczytelny. Zasadniczo nie ma legalnej definicji „podpisu”. Uznaje się, że jest to graficzny znak, który pozwala na identyfikację danej osoby. I w sumie to powinno nam wystarczyć.
Podpis w polskim prawie jest tak restrykcyjnie chroniony z uwagi na funkcje, jakie pełni. Jest ich sporo, jednak najważniejsze są trzy poniższe:
- autoryzująca – oznacza akceptację treści dokumentu;
- identyfikująca – wskazuje na to, kto jest autorem oświadczenia;
- dowodowa – potwierdza autentyczność dokumentu.
Z uwagi na doniosłość funkcji, jakie pełni podpis, jego fałszowanie, nawet w pozornie błahych sytuacjach, może prowadzić do poważnych konsekwencji prawnych. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, że podpisanie się za członka rodziny, np. męża lub żonę w trakcie odbioru paczki od kuriera, może już stanowić czyn przestępny.
Podpisanie się cudzym imieniem – jakie to przestępstwo?
Podpisanie się cudzym imieniem i nazwiskiem to tzw. fałsz materialny. Jest to przestępstwo stypizowane w art. 270 § 1 kk. Zgodnie z przepisem osoba, która w celu użycia za autentyczny podrabia lub przerabia dokument lub takiego dokumentu jako autentycznego używa, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. W wypadku mniejszej wagi sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Z racji tego, że podpis pełni funkcję identyfikacyjną i autoryzującą, powszechnie uznaje się, że już samo podpisanie się cudzym imieniem, wypełnia znamiona „podrobienia” dokumentu. Postawienie podpisu pod treścią dokumentu oznacza bowiem, że dana osoba zgadza się na zapisy w nim zawarte, a także potwierdza jego autentyczność. Zatem już samo podrobienie podpisu, czyli postawienie go w czyimś imieniu, jest zagrożone karą nawet 5 lat więzienia.
Warto zauważyć, że wspomniany przepis wyróżnia dwa typy czynów zabronionych polegających na:
- podrobieniu dokumentu w celu użycia go za autentyczny, oraz
- używaniu podrobionego dokumentu jako autentycznego.
Zatem sprawca, który podrabia dokument w celu posługiwania się nim jako autentycznym, a następnie używa tego podrobionego dokumentu jako autentycznego, popełnia dwa przestępstwa. Należy zatem odróżnić podrobienie w celu posłużenia się i posłużenie się dokumentem.
Podpisanie się cudzym imieniem i nazwiskiem – czy potrzebna jest zła wola?
Jak już wskazano, za podrobienie dokumentu uważa się już tylko umieszczenie na nim fałszywego podpisu, czyli podpisanie się cudzym nazwiskiem. Nie jest przy tym istotny charakter dokumentu ani zgoda czy jej brak na podpisanie się za kogoś. Pozwolenie osoby, której podpis został podrobiony, nie sprawia, że czyn staje się zgodny z prawem. Może jednak mieć znaczenie przy ocenie, jak bardzo naganne było dane zachowanie.
Podważenie wiarygodności dokumentu następuje nie tylko wtedy, gdy ktoś fałszuje podpis z pełną świadomością i złym zamiarem – np. w celu oszukania, wyłudzenia pieniędzy czy poświadczenia nieprawdy, ale nawet jeżeli podpis został złożony bez takiego zamiaru. W każdym z tych wypadków prawo traktuje to jako podrobienie dokumentu.
Ponadto dla stwierdzenia przestępstwa nie ma znaczenia, czy ktoś poniósł jakąkolwiek szkodę – choć okoliczność ta może wpływać na wymiar kary. W praktyce oznacza to, że podpisanie się za inną osobę, nawet bliską i za jej zgodą, powoduje powstanie fałszywego wrażenia, że cały dokument został przez nią sporządzony. W ten sposób zostaje spełniona definicja podrobienia dokumentu, jeśli ma on być następnie użyty jako prawdziwy.
Wszystko nie jest jednak tak oczywiste. Podpisanie się cudzym imieniem jest bowiem przestępstwem, o ile prowadzi do podrobienia dokumentu. A przecież nie zawsze tak będzie. Dla przykładu w praktyce pojawiły się wątpliwości w sytuacji, gdy ktoś podpisuje się cudzym nazwiskiem w protokole procesowym (np. przy zatrzymaniu) po to, aby ukryć swoją prawdziwą tożsamość. W wyroku Sądu Najwyższego z 17 września 2002 roku (sygn. akt: IV kk 240/02) uznano, że takie działanie nie zawsze jest podrobieniem dokumentu – sprawca nie tworzy dokumentu „jakby pochodził od innej osoby”, lecz tylko wprowadza organ w błąd co do swoich danych. Z kolei w wyroku z 9 lutego 2004 roku (sygn. akt: V kk 194/03) SN przyjął odwrotny pogląd, zgodnie z którym wpisanie cudzego imienia i nazwiska w dokumenty procesowe (np. protokół zatrzymania, przesłuchania czy postanowienie o zarzutach) jest klasycznym przykładem podrobienia dokumentu. Taki podpis stwarza bowiem pozory, że dana osoba uczestniczyła w czynnościach, choć w rzeczywistości było inaczej. Prawo do obrony nie uprawnia do fałszowania dokumentów.
Czy posiadanie pełnomocnictwa wyłącza bezprawność?
Podrobienie dokumentu to jego sporządzenie w taki sposób, aby wyglądał na wystawiony przez kogoś innego niż faktyczny autor. W zasadzie wystarczy tylko podpisanie się cudzym imieniem i nazwiskiem. Nie ma przy tym znaczenia, czy chodzi o dokument urzędowy, czy prywatny, a także czy osoba, której podpis został podrobiony, wyraziła na to zgodę albo sama to zasugerowała – nawet jeśli jest to ktoś z bliskiej rodziny czy osoba zaufana.
Powyższe dotyczy również wszelkiego rodzaju pełnomocnictw. Posiadanie umocowania do działania w cudzym imieniu nie upoważnia do podpisywania się za mocodawcę jej imieniem i nazwiskiem. Pełnomocnik powinien zawsze podpisywać się własnym imieniem, z zaznaczeniem, że działa z upoważnienia. Takie „naśladowanie” podpisu mocodawcy może prowadzić do odpowiedzialności karnej w takim samym stopniu, jak gdyby dana osoba działała bez pełnomocnictwa.
Warto również zauważyć, że warunek „użycia dokumentu jako autentycznego” z art. 270 § 1 kk jest spełniony także wtedy, gdy dokument ma być wykorzystany przez inną osobę, a nie bezpośrednio przez sprawcę. Co za tym idzie, również podpisanie się za mocodawcę na pełnomocnictwie stanowi przestępstwo.
Co, gdy fałszywy podpis nie wpływa na wiarygodność dokumentu?
Nie zawsze podrobienie cudzego podpisu będzie prowadzić do powstania odpowiedzialności karnej. Podpisanie się za kogoś na dokumencie nie stanowi przestępstwa, jeżeli taki podpis nie ma znaczenia prawnego i nie wpływa na wiarygodność dokumentu.
Do powyższego przypadku odniósł się Sąd Najwyższy. W jego ocenie przykładem, gdy fałszywy podpis nie wpływa na wartość dokumentu, jest faktura VAT. Faktura z nieprawdziwym podpisem nadal może potwierdzać rzeczywistą transakcję, jeśli podpis nie jest elementem koniecznym tego dokumentu. Jeśli podpis nabywcy nie jest niezbędnym elementem faktury, w tym sensie, że nawet bez niego dana faktura może funkcjonować jako dokument w obrocie prawnym, złożenia pod nią nieautentycznego podpisu nie można uznać za zrealizowanie znamienia „podrobienia dokumentu”, jeżeli pozostałe niezbędne elementy dla jej funkcjonowania zawierają okoliczności zgodne z prawdą. Podpis nie jest tu bowiem istotny dla nadania fakturze cechy dokumentu, wystawia ją inny podmiot (np. stacja paliw), nieprawdziwość podpisu nie nadaje więc dokumentowi pozorów autentyczności. Wstawienie nieautentycznego podpisu nie może bowiem spowodować, że dokument jest podrobiony, tj. że pochodzi od określonego wystawcy, bo nie jest to fragment, z punktu widzenia uznania danego przedmiotu za dokument i określenie jego wystawcy, istotny. Zachowanie takie godzi w dobro prawne, narusza normę sankcjonowaną stojącą na straży rzetelności i wiarygodności dokumentów, ale nie realizuje znamion typu (por. wyrok SN z 31 sierpnia 2007 roku, sygn. akt: V kk 39/07).
Sfałszowanie podpisu a wypadek mniejszej wagi
Kodeks karny w § 2a art. 270 wskazuje, że w wypadku mniejszej wagi sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Zatem jeżeli przestępstwo nie jest aż tak rażące, maksymalny wymiar kary został zmniejszony z 5 do 2 lat więzienia. Czym jednak jest ów „wypadek mniejszej wagi”?
Wypadek mniejszej wagi w przeciwieństwie do przestępstwa podstawowego obejmuje takie sytuacje fałszerstwa, które – choć są społecznie szkodliwe i stanowią czyn karygodny – mają wyraźnie obniżony poziom negatywnych konsekwencji społecznych. Uznanie czynu za wypadek mniejszej wagi zależy od stwierdzenia, że jego społeczna szkodliwość jest mniejsza niż ta, która uzasadniałaby zastosowanie pełnej skali kary przewidzianej w przepisach dla typu podstawowego. Wypadek mniejszej wagi jest traktowany jako „uprzywilejowana” odmiana czynu zabronionego. Oznacza to, że co do zasady zawiera on te same elementy, które przewidziane są dla podstawowego typu przestępstwa, ale jednocześnie okoliczności ich realizacji sprawiają, że szkoda społeczna jest istotnie mniejsza (por. E. Plebanek, Wypadek, s. 85).
Mniejszy wymiar kary obejmuje także sytuacje drobne, które – mimo że formalnie wypełniają znamiona czynu zabronionego – nie wywołują negatywnych skutków w takim stopniu, jakiego oczekuje się przy typie podstawowym. Dotyczy to także sytuacji, w których szkoda może być jedynie potencjalna, tak jak ma to miejsce przy podpisaniu się cudzym nazwiskiem na dokumencie o niewielkim znaczeniu prawnym, np. na potwierdzeniu odebrania przesyłki dostarczonej przez kuriera.