Internet stanowi obecnie jedną z największych i najważniejszych platform marketingowych, a nierzadko również miejsce do bezpośredniego świadczenia usług. Wielu użytkowników sieci nie rozumie procesów tam zachodzących i korzysta z niej w sposób lekkomyślny i nieodpowiedzialny. Inni z kolei robią to nazbyt dobrze, wręcz przebiegle i wyrachowanie. Słyszy się o różnorakich oszustwach dziejących się w internecie, kradzieżach, wyłudzeniach, a nawet przywłaszczeniach cudzej tożsamości. Istnieje jednak taki rodzaj „czynu nieuczciwego”, który nie zawsze nosi znamiona przestępstwa, ale zawsze będzie uderzał w interes przedsiębiorstwa, wobec którego czynu tego dokonano. Chodzi o rejestrację domeny internetowej w złej wierze. Czym jest domena internetowa? Jaką ma wartość dla przedsiębiorcy? Oraz jak chronić ją przed przestępstwami w sieci? O tym w niniejszym artykule.
Domena internetowa – czym właściwie jest?
Aktualnie niemalże każdy przedsiębiorca posiada własną stronę internetową, a jeżeli jeszcze jej nie założył, to z całą pewnością w najbliższym czasie to zrobi. Internet jest największą „tablicą reklamową” dla wszelkiej maści firm, poczynając od lokalnych mikroprzedsiębiorstw, po wielkie globalne korporacje. To tutaj możemy w kilka sekund sprawdzić ofertę przedsiębiorcy, jego ceny, opinie o nim, czy nawet skontaktować się z nim lub dokonać właściwej transakcji. Jak wiadomo, przedsiębiorstwa działają pod swoją firmą, tj. zindywidualizowaną nazwą oraz logiem, które nierzadko jest bardziej rozpoznawalne od samej nazwy. W sieci odzwierciedleniem nazwy przedsiębiorstwa jest właśnie domena internetowa. To po niej użytkownik będzie w stanie w najłatwiejszy sposób odnaleźć swojego ulubionego sprzedawcę czy usługodawcę. W związku z tym wiele nieuczciwych osób próbuje podszyć się pod popularną markę i tworząc podobne lub niemal identyczne domeny, tym samym oszukać klientów takiej firmy. Stąd też bardzo ważne jest, aby umieć rozpoznać zjawiska typu „cybersquatting” czy „typosquatting” i wiedzieć, jak z nimi walczyć.
W rozumieniu potocznym domena internetowa stanowi niejako odpowiednik „szyldu” strony internetowej przedsiębiorstwa. Nie można mylić jej jednak z samą witryną internetową. Domena jest nazwą, po której użytkownik sieci jest w stanie znaleźć daną stronę. Jednakże aby strona taka mogła funkcjonować, oprócz domeny potrzebne są layout, grafiki, multimedia, skrypty, treść czy w końcu serwer, na którym powyższe będzie mogło zostać umieszczone.
Będąc jednak nieco bardziej dokładnym, w języku profesjonalnym domena internetowa to element adresu DNS pozwalający znaleźć w sieci takie zasoby, jak strona WWW, serwer, bądź adresat poczty e-mail. Każda strona internetowa ma swój unikalny adres IP, czyli ciąg cyfr oddzielonych kropkami, np. „200.58.211.12”. Domena internetowa pozwala przetłumaczyć owy adres IP usługi na łatwiejszą do odczytania przez człowieka nazwę.
Domena internetowa składa się z frazy www., nazwy wybranej przez jej właściciela oraz rozszerzenia. Rozszerzenia te dzielą się na:
- narodowe, takie jak: .pl, .de, .fr;
- globalne, na przykład: .com, .net;
- funkcjonalne, takie jak: .org, .info, .edu czy .gov;
- funkcjonalne drugiego poziomu, m.in.: .com.pl, .net.pl, .info.pl;
- domeny regionalne, dla przykładu: .waw.pl.
Rejestracja domen internetowych – kto pierwszy, ten lepszy
Samo wymyślenie przez przedsiębiorcę nazwy, jaką będzie posługiwał się w sieci, nie wystarczy. Nazwę tę należy jeszcze zarejestrować w postaci domeny. Najlepiej, gdyby pokrywała się ona z firmą przedsiębiorstwa (np. nazwą spółki). Klienci czy kontrahenci mający styczność z daną firmą w „realu” będą wówczas mogli w prosty sposób odnaleźć ją również w internecie.
System domen internetowych w Polsce zarządzany jest przez Naukową i Akademicką Sieć Komputerową (NASK). Osoba chcąca dokonać rejestracji domeny może to zrobić na dwa sposoby:
- zawierając umowę z NASK
- lub zawierając umowę z akredytowanym przez NASK partnerem.
W pierwszym wariancie umowa obejmuje utrzymanie nazwy domeny oraz jej obsługę administracyjną i techniczną. W przypadku wybrania kontraktu z partnerem NASK umowa obejmuje wyłącznie utrzymywanie nazwy domeny, z kolei obsługa administracyjna i techniczna wykonywana jest w dalszym ciągu przez NASK na rzecz wybranego partnera.
Rejestracja domeny nie jest procesem wymagającym, jednak tym, co może nastręczyć trudności, jest uzyskanie do niej prawa. Nie wynika to z samej ceny, bo te zazwyczaj nie przekraczają 100 zł, a z jej dostępności. Internet w tej materii rządzi się zasadą „kto pierwszy, ten lepszy”. Konkretne nazwy domen nie są zarezerwowane dla konkretnych podmiotów tylko dlatego, że pokrywają się z ich nazwami w „realu”. Dla przykładu, nie ma znaczenia, że dana spółka w KRS jest zarejestrowana pod firmą „ABC”. Domenę taką może zarejestrować każdy, a owa spółka nie będzie mogła rościć do niej żadnych praw. W przypadku gdy interesująca przedsiębiorcę domena jest już zajęta, może on wybrać inne rozszerzenie, np. zamiast .pl – .org, albo skontaktować się z właścicielem domeny w celu jej odkupienia. W tym drugim wypadku transakcja może być jednak kosztowna, bowiem właściciel, zdając sobie sprawę z niepowtarzalności domeny, może zażądać naprawdę wysokiej ceny sprzedaży.
Co może zagrażać domenie internetowej?
Rejestracja domeny internetowej gwarantuje czasowo, że nikt inny nie będzie mógł się posługiwać w sieci daną nazwą i rozszerzeniem. Nie ochroni natomiast przed innymi naruszeniami. Niektóre z nich noszą znamiona cyberprzestępstw, inne mogą być na pozór legalne, lecz równie niebezpieczne. Wśród najczęściej spotykanych przykładów nieuczciwych praktyk w sieci możemy wskazać:
Cybersquatting
Cybersquatting zwany jest także domain-grabbingiem. Polega on na rejestrowaniu lub używaniu domen internetowych zawierających cudze oznaczenia w celu uzyskania korzyści finansowej poprzez odsprzedanie domeny przedsiębiorcy, którego firma jest zbieżna z nazwą domeny za nieadekwatnie wysoką cenę. Cybersquatting może stanowić przejaw szantażu domenowego, gdzie przedsiębiorca w obawie przed sprzedażą domeny swojej konkurencji zgadza się na jej zakup za bardzo wysokie stawki, np. 10 tys. zł, podczas gdy pierwotny kupiec nabył domenę na giełdzie za 20 zł. Cybersquatting prócz szantażu może mieć także na celu zablokowanie domeny, tak aby utrudnić danemu przedsiębiorcy dostęp do rynku.
Cyberswildcatting
Cyberswildcatting polega na spekulowaniu domenami poprzez pirackie rejestrowanie dużej liczby domen internetowych zawierających znaki towarowe i ich składowanie w celu późniejszej odprzedaży do nich prawa za wyższą cenę. Jest to działanie analogiczne do cybersquattingu, z tym że nastawione na o wiele większą skalę.
Typosquatting
Typosquatting polega na rejestrowaniu domeny internetowej, której nazwa jest podobna do nazwy domeny danej firmy z niewielkimi modyfikacjami, w szczególności „literówkami”. Działanie to nazywane jest również „porywaniem URL”, gdyż ma ono na celu oszukiwanie użytkowników sieci poprzez wykorzystanie najczęstszych typowych błędów literowych popełnianych w trakcie pisania na klawiaturze komputerowej. Praktyka ta może być stosowana w celu odsprzedaży „mylnej” domeny lub też oferowania własnych produktów klientom, którzy weszli na stronę omyłkowo.
Cybersmearing
Cybersmearing jest z kolei działaniem nastawionym na rejestrowanie domen ośmieszających lub oczerniających. Niezadowoleni klienci, kontrahenci, a nawet pracownicy mogą nie skończyć na wyładowaniu swojej frustracji w rozmowie z przedsiębiorcą czy wystawieniu negatywnej opinii w Google. Mogą posunąć się dalej – właśnie do cybersmearingu. W ten sposób zakładają oni domeny wskazujące na nazwę danej firmy z obraźliwym określeniem. Działanie takie może wyrządzić przedsiębiorcy szkody wizerunkowe, przekładające się następnie na te majątkowe. Są to czynności, które można uznać za zniewagę czy zniesławienie. Nie tak rzadko ich sprawcy swój koniec mieli w sądzie karnym.
Jak chronić swoją domenę internetową?
Wskazane w poprzednim akapicie „cyberprzestępstwa” to najczęściej spotykane w sieci przejawy bezprawnego zachowania, lecz nie jedyne. Nie ma co do tego wątpliwości, że wraz z rozwojem technologii sposobów na oszustwa będzie przybywało. Na szczęście istnieje kilka narzędzi, które pozwolą firmom skutecznie chronić swoje domeny w internecie.
Przede wszystkim przedsiębiorca cały czas powinien „trzymać rękę na pulsie” poprzez prowadzenie regularnej kontroli treści w sieci. Aby móc właściwie chronić swoją domenę, musi on posiadać wiedzę na temat rodzaju zagrożenia oraz jego skali. Niektóre nieuczciwe działania można „zblokować” już w zarodku, np. poprzez wystosowanie wezwania do zaprzestania dokonywania naruszeń lub odkupienia za niewielkie pieniądze naśladującej domeny. W innym wypadku konieczna może się okazać drogą sądowa. W każdym razie mniej niebezpieczny jest wróg znany niż ten, o którym nie mamy pojęcia, że istnieje. Pamiętać trzeba, że dokonanie jednorazowej kontroli stron internetowych pod kątem fraz identycznych lub podobnych z nazwą domeny przedsiębiorcy nie wystarczy. Aby odniosły zamierzony skutek, działania sprawdzające muszą mieć charakter powtarzalny i systematyczny.
Po zarejestrowaniu interesującej przedsiębiorcę domeny powinien on zastanowić się nad rejestracją domen podobnych lub identycznych, lecz z innymi rozszerzeniami. Ceny domen na giełdach oscylują wokół 10–20 zł, ich odnowienie to już koszt 100–150 zł. Może być to jednak kwota niższa od tej, jakiej zażąda cyber-szantażysta. Nie jest możliwe przygotowanie się na każdy wariant, gdyż zarówno nazw podobnych czy bliskoznacznych, jak i rozszerzeń jest ogrom, jednak wykupienie domeny pod tą samą nazwą, ale z rozszerzeniami .pl, .com, .com.pl i .org, może okazać się dobrym pomysłem.
Bardziej formalnym narzędziem będzie zastrzeżenie firmy jako znaku towarowego – daje to właścicielowi wyłączne prawo do korzystania z niego. Zabieg ten zapewni o wiele większą gwarancję, że uprawniony do używania owego znaku i domeny skutecznie wyegzekwuje swoje prawa. Zastrzeżenie znaku słownego nie przekłada się na zastrzeżenie domeny, jednakże chroniony patentem jest znak słowno-graficzny, a zatem ochrona będzie pewniejsza, gdy w nazwie domeny znajdzie się to właśnie słowo. Dla przykładu, firma Microsoft wygrała sprawę z niejakim Mikiem Rowe’em, który zarejestrował domenę www.mikerowesoft.com. Mimo iż odnosiła się ona do jego imienia, to fonetycznie brzmiała jak nazwa amerykańskiego giganta komputerowego. W związku z tym, że „Microsoft” stanowi zastrzeżony znak towarowy, działanie Mike’a Rowe’a uznane zostało za naruszenie patentu. Aktualnie, wpisując w wyszukiwarce „www.mikerowesoft.com”, zostaniemy przekierowani bezpośrednio na stronę Microsoftu.
Jeżeli powyższe działania nie przyniosą zamierzonych skutków, pozostaje jeszcze arbitraż domenowy. Rejestrując domeny internetowe w NASK, ich użytkownicy podlegają przepisom określonym w regulaminie tej instytucji. Narzuca ona na każdego abonenta domeny obowiązek podporządkowania się polubownemu sposobowi rozwiązywania sporów, czyli sądowi arbitrażowemu. Postępowanie jest szybkie, tanie, a przede wszystkim skuteczne. Wskutek przeprowadzenia postępowania arbitrażowego NASK ma np. prawo do wyrejestrowania domeny nieuczciwego użytkownika.
Jak chronić domenę internetową – podsumowanie
Mimo iż internet jest wdzięcznym narzędziem marketingowym, to z całą pewnością nie jest w pełni bezpieczny. Bez dostatecznej wiedzy o jego działaniu oraz zagrożeniach płynących z jego użytkowania przedsiębiorcy mogą narazić się na ataki cyberprzestępców. Szantaż domenami, spekulowanie nimi czy też porywanie URL to tylko niektóre z nieuczciwych działań, z którymi może spotkać się użytkownik domeny. W tym przypadku najlepszym sposobem na ochronę jest działanie zapobiegawcze, gdyż z faktycznymi aktywnościami przestępców trudno walczyć. Z całą pewnością dobrym pomysłem jest wykupienie wielu rozszerzeń jednej nazwy domeny oraz zastrzeżenie swojej nazwy firmy. Jeżeli to nie pomoże, zawsze zostaje sąd arbitrażowy przy NASK lub – w ostateczności – sąd cywilny lub karny.