Jeszcze kilka lata temu wydawało się, że Snapchat to chwilowa zabawka, która po kilku miesiącach umrze śmiercią naturalną i zniknie z naszej pamięci na zawsze. Wbrew temu, co sądziło wielu krytyków, aplikacja rośnie w siłę. Dla osób mniej wtajemniczonych Snapchat to mobilna aplikacja, która należy do mediów społecznościowych, służy do przesyłania wybranym znajomym zdjęć i filmików nazywanych Snapami, a także udostępniania My Story, czyli materiału widocznego dla wszystkich obserwujących. Może kojarzysz małego, białego duszka na żółtym tle? To właśnie logo tej aplikacji, które bezpośrednio nawiązuje do jej charakterystyki, czyli zdjęć i filmów, które po upływie określonego czasu znikają i nie można do nich powrócić.
Mówi się, że Snapchat to komunikator dla młodych. Stwierdzenie to nie jest do końca zgodne z prawdą, jest to aplikacja dla wszystkich tych, którzy pragną mieć ze sobą kontakt, wymieniać się zdjęciami i filmami, a także relacjonować swoje życie. Chyba można śmiało nazwać go „Live Show”. W gruncie rzeczy Snapchat jest tym, czym próbuje być Facebook bądź Twitter. Profile na popularnych portalach społecznościowych służą nam przeważnie do prowadzenia relacji na żywo ze swojej codzienności. Dlatego właśnie jest on na swój sposób wyjątkowy. Twórcy programu jako pierwsi wpadli na pomysł, by stworzyć coś, co w swojej prostocie byłoby doskonałe.
Snapchat i punkty
Serwis już zdobył miliony fanów. Dla większości z nas jest to niewyobrażalne, jak prosty komunikator może cieszyć się tak wielką popularnością, w dodatku zdobytą w tak szybkim tempie niemal na całym świecie. Chociaż większość wie, do czego program służy, nie każdy zdaje sobie sprawę, w jakim celu zbierane są… punkty. Obok nazwy naszego profilu wyświetla się pewna liczba. Większość użytkowników Snapchata nie wie, co ona oznacza i do czego służy. Jest to score, czyli nic innego jak suma wysłanych oraz odebranych Snapów. Niezależnie od tego, czy udostępniamy wideo, wysyłamy na jedną sekundę jakieś zdjęcie, czy też wstawiamy emotikon na czacie. Za każdą wiadomość dostajemy dokładnie jeden punkt. Bardzo ciężko znaleźć informacje, czy publikowanie w My Story ma jakikolwiek wpływ na liczbę punktów. Biorąc pod uwagę profil jednej z najaktywniejszych internautek, można śmiało stwierdzić, że Stories są pomijane w algorytmach liczenia punktów. Również dostarczone, ale jeszcze nieotwarte Snapy nie są sumowane.
Czy punkty te mają jakiekolwiek znaczenie? Absolutnie nie. Wielu użytkowników Snapchata uważa, że wśród „punktowej elity” dominują młodzi ludzie – osoby, które pragną pochwalić się ilością przesłanych materiałów i zyskać tym samym większą liczbę znajomych. W praktyce taka osoba wysyła swoje zdjęcie do każdego z osobna, nabijając sobie tym samym kilkanaście do kilkudziesięciu Scores za jednym razem.
Po co zatem nam te punkty? Scories nie dają absolutnie żadnych profitów. Polubienie oraz tzw. followy na Facebooku bądź Twitterze pokazują nam zasięg naszych wiadomości oraz ich popularność. W przypadku punktów jest to umiejętność otwierania spamu bądź sama umiejętność spamowania. Liczba obok nazwy profilu nie jest zatem w żaden sposób wyznacznikiem popularności na Snapchacie. Opcja ta miałaby dużo większy sens, gdyby uzależniona była od liczby wyświetleń. Dziś algorytm ten jest absolutnie nietrafiony. Wielu z bardziej popularnych użytkowników Snapchata uważa, iż aplikacja ta jest doskonała. Większość z nich nie popiera jednak spamu. Jeżeli mamy chęć pokazania czegoś większej grupie osób, warto umieścić to w My Story, a nie wysyłać każdemu z osobna.
Chęć posiadania jak największej liczby punktów związana jest z najczęstszymi błędami, popełnianymi na Snapchacie. Niektórzy z użytkowników potrafią dzień w dzień wysyłać te same Snapy i to nie tylko na My Story, ale również indywidualnie do każdego ze znajomych. Nie ma to absolutnie żadnego sensu. Jeżeli chcemy relacjonować swoje życie, krok po kroku – podczas zakupów, w tramwaju, na imprezie, idealną opcją wydaje się właśnie Historia. Warto jednak personalizować swoje wpisy – nie każdego interesują zakupy. Wśród użytkowników Snapchata krąży powiedzenie: „Kto trzyma swoje zdjęcie przez pełne dziesięć sekund – nie rozumie idei tej aplikacji.”. Niewątpliwie coś w tym jest. Jeżeli chcemy się pochwalić, że pijamy kawę na mieście, możemy zrobić to przez dwie sekundy – po ośmiu jest to już bardzo nudne. Z drugiej strony zasypywanie kogoś Snapami ustawionymi na jedną sekundę też nie jest dobrym pomysłem. Nie każdy zdąży przeczytać dwa zdania, przyjrzeć się zdjęciu i jeszcze nawiązać dyskusję. Niewątpliwie największym problemem Snapchata jest gigantyczny bałagan. Ludzie chcąc nabić sobie punktów, wrzucają ogromne ilości zdjęć. Mając własny profil na Snapchacie, musimy założyć, że nie każdy nasz fan jest stalkerem, więc nie chce znać wszystkich, nawet najdrobniejszych szczegółów z naszego życia.
To nie punkty świadczą o popularności
Dlatego właśnie profile najbardziej znanych i powszechnie szanowanych użytkowników takiego medium jak Snapchat mają znacznie mniej punktów aniżeli profile młodych, anonimowych osób. Ci, którzy dorośli do korzystania z tego komunikatora, dzielą się swoim życiem w sposób ciekawy. Wbrew pozorom aplikacja nie służy do wysyłania byle czego, w dowolnej ilości, o czym doskonale wiedzą osoby, które zdobyły popularność na tym medium. Zdjęcia oraz filmy, które wrzucają zyskują popularność, gdyż przyciągają wzrok, chce się je oglądać, czasami nawet zmuszają do przemyśleń lub po prostu są zabawne. Przesyłane zdjęcia i filmy muszą być odpowiednio przemyślane, by mogły cieszyć się szeroką popularnością. Niewątpliwie Snapchat nie jest idealnym programem dla osób, chcących zyskać popularność stosując metodę na ilość zamiast na jakość. Ci, którzy preferują Snapowanie większych ilości fotografii, bardzo szybko tracą widownię, a fun i popularność związana z liczbą punktów momentalnie przemijają. Tylko w niewielu przypadkach Scories naprawdę pokazują poziom użytkownika – ilość otworzonych i wysłanych, pełnowartościowych Snapów.
Co drugi użytkownik Snapchata ma mniej niż 17 lat
Według zeszłorocznych statystyk połowa użytkowników Snapchata jest w wieku między trzynastym, a siedemnastym rokiem życia, a tylko dwadzieścia procent powyżej dwudziestu pięciu lat. Nie da się ukryć, że aplikacja ta zrzesza przede wszystkim osoby ery internetu – kolokwialnie nazywane przez wielu określeniem gimbaza. To właśnie te osoby najchętniej komunikują się za pomocą obrazu, a właśnie to oferuje Snapchat, dlatego idealnie wpasowuje się w grupę odbiorców w młodszym wieku. Ponadto jego użytkowanie jest intuicyjne i bardzo proste, a czasem niestety również uzależniające. Dlatego pomimo dużej ilości zabawy jaką z pewnością dostarcza aplikacja warto również zwrócić uwagę, czy nie spędzamy na niej zbyt dużą ilość czasu.
Snapchat prawie w całości opiera się na gestach. Brak menu, tekstów, tutoriali – wszystko to sprawia, że program ten aż zachęca do korzystania i wrzucania coraz to większej ilości zdjęć. By oglądać, wysyłać i edytować fotografie, musimy korzystać tylko i wyłącznie z ekranu – przytrzymanie, przesuwanie, stuknięcie jednokrotne bądź dwukrotne. Żadna inna internetowa aplikacja nie korzysta z gestów w tak dużej mierze jak Snapchat. Ten komunikator już od samego początku miał w założeniu przede wszystkim szybkość działania. Możliwość skutecznego i sprawnego wysłania zdjęcia to priorytet aplikacji. Niestety duża szybkość została zestawiona ze sporą kompresją zdjęcia, co w efekcie wiąże się z dość kiepską jakością. Dlatego bezrefleksyjne wrzucanie tysiąca zdjęć o ograniczonych walorach estetycznych, może zdenerwować pozostałych użytkowników i ewentualnie zmusić ich do wyrzucenia nas z grona znajomych.