Od każdej zatrudnionej osoby płatnik ma obowiązek odprowadzać składki na ubezpieczenia społeczne i przekazywać je Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych. Im więcej pracownik zarabia, tym większe kwoty wędrują do ZUS-u. Dopóki się tak dzieje, wszystko jest w porządku. Problemy pojawiają się jednak w chwili, kiedy ubezpieczony przestaje płacić, a to organ musi zacząć wypłacać środki. Wtedy zaczynają się wezwania do wyjaśnień, kontrole w siedzibie pracodawcy, wstrzymywanie wypłat czy nawet uchylanie prawa do ubezpieczenia. Najgorzej jest w przypadkach kobiet w ciąży, tutaj ZUS robi przeróżne fikołki, aby tylko uchylić się przed wypłacaniem świadczeń. Najczęściej powołuje się przy tym na pozorność umowy o pracę, ingerując w politykę zatrudnienia pracodawcy oraz podważając sens rozpoczynania aktywności zawodowej przez kobiety planujące posiadanie dzieci lub będące już w ciąży. Czy w ogóle jest to legalne?
Przymus w płaceniu składek
Zasada jest jedna i raczej znana każdemu, kto przepracował chociażby jeden dzień na umowie o pracę – jeżeli zarabiasz, masz obowiązek uiszczać składki na ZUS. Oczywiście nie jest to żaden rodzaj haraczu. Osoby ubezpieczone zyskują zabezpieczenie emerytalne, rentowe oraz na wypadek choroby lub innego zdarzenia losowego, które wyłącza je z aktywności zawodowej, np. ciąży.
Przymus ubezpieczenia jest powszechny, a katalog osób, na które został nałożony ten obowiązek, jest bardzo szeroki. Wśród nich znajdują się pracownicy (zarówno ci w rozumieniu Kodeksu pracy, jak i Kodeksu cywilnego). Przymus ten z jednej strony ma na celu zagwarantowanie świadczeń ubezpieczonym na wypadek ziszczenia się ryzyka niezdolności do pracy z powodu wieku lub niepełnosprawności, z drugiej – pozyskanie przez system środków przeznaczonych na finansowanie świadczeń. Na marginesie warto przy tym zdawać sobie sprawę, że aktualni ubezpieczeni nie „odkładają” środków w ZUS-ie na swoje emerytury, a opłacają obecnych emerytów. Przyszłe świadczenia nie są zatem takim pewnikiem, dlatego warto zabezpieczać się również „prywatnie”, korzystając z innych możliwości.
Zasady podlegania określonemu rodzajowi ubezpieczeń społecznych wynikają z przepisów o charakterze bezwzględnie obowiązującym, które kreują określony stosunek ubezpieczenia społecznego z mocy samego prawa i według stanu prawnego z chwili powstania obowiązku ubezpieczenia (por. wyrok SN z 11 lutego 1999 roku, sygn. akt: II UKN 461/98). Tym samym zaliczenie okresów zatrudnienia do uprawnień emerytalnych i rentowych osoby zatrudnionej nie jest zależne od zgłoszenia jej do ubezpieczenia. Pracownik jest w stanie dowieść, że pozostawał w stosunku ubezpieczenia społecznego, mimo że nie był zgłoszony do ZUS-u.
Przymus ubezpieczenia, ale również gwarancja otrzymywania określonych świadczeń w razie niezdolności do pracy, zrodził problem pozorności umowy o pracę oraz fikcyjności zgłoszenia do ubezpieczenia społecznego.
Pozorność umowy o pracę – o co z tym chodzi?
Jeżeli płatnik (pracodawca) zatrudnił nową osobę to chyba dobrze, prawda? Przecież dzięki temu więcej spływa na konto ZUS-u. Teoretycznie tak, ale w przypadku, gdy ubezpieczony przebywa na urlopie chorobowym lub macierzyńskim, nie dość, że nie są odprowadzane za niego składki, to jeszcze organ jest zobowiązany wypłacać mu wyższe kwoty, niż sam otrzymywał. To zatem sprawia, że ZUS stara się walczyć z ubezpieczonymi na zwolnieniu, aby w jak najmniejszym stopniu uszczuplać własny budżet.
Sama kontrola umów i wysokości wynagrodzeń nie jest niczym nielegalnym. Potwierdza to orzecznictwo sądów powszechnych oraz Sądu Najwyższego. Zakład Ubezpieczeń Społecznych jest uprawniony do stosowania art. 58 i art. 83 § 1 kc do oceny ważności czynności prawnych w sferze prawa ubezpieczeń społecznych (por. wyrok SN z 22 listopada 2023 roku, sygn. akt: I USKP 60/23). Alimentacyjny charakter świadczeń ubezpieczeniowych oraz zasada solidaryzmu wymagają, żeby płaca – stanowiąca jednocześnie podstawę wymiaru składki – nie była ustalana ponad granicę płacy słusznej, sprawiedliwej i zapewniającej godziwe utrzymanie oraz żeby rażąco nie przewyższała wkładu pracy, a w konsekwencji, żeby składka nie przekładała się na świadczenie w kwocie nienależnej. Z tej przyczyny ZUS ma prawo kontrolować poziom wynagrodzenia za pracę w aspekcie świadczeń z systemu ubezpieczeń społecznych, bo taka kontrola dotyczy sposobu, w jaki płatnicy składek wykonują zadania z zakresu ubezpieczeń społecznych (por. wyrok SA w Krakowie z 16 października 2013 roku, sygn. akt: III AUA 294/13).
Kiedy ZUS zarzuci pozorność umowy o pracę?
Mimo że uporczywość i zajadłość Zakładu Ubezpieczeń Społecznych jest oceniana raczej negatywnie, to w niektórych wypadkach trudno nie przyznać im racji. Zawieranie umów o pracę ze świadomością, że za chwilę przejdzie się na wielomiesięczne płatne zwolnienie, nie uderza wyłącznie w organ rentowy, lecz we wszystkie osoby, które uczciwie codziennie chodzą do pracy i regularnie dokładają się do wspólnego garnuszka.
Samo podpisanie umowy o pracę nie jest niczym nadzwyczajnym. Codziennie w Polsce robi to setki osób. Z uwagi na ogrom zawieranych stosunków pracy ZUS nie jest w stanie prześwietlić każdego z nich. Co zatem może sprawić, że zainteresuje się konkretnym ubezpieczonym?
Najczęściej podnoszonym zarzutem ZUS-u wobec ubezpieczonych jest to, że ich podstawa wymiaru składek została znacznie podwyższona w okresie bezpośrednio poprzedzającym ich przejście na zwolnienie chorobowe lub (w szczególności) na urlop macierzyński. Rzeczywiście może wydawać się to podejrzane, jeżeli z minimalnej krajowej 3 miesiące przed L4 pracownica otrzyma nową umowę opiewającą na 5–10 tys. zł.
Innym częstym powodem kontroli jest zatrudnienie pracownika przez przedsiębiorcę, który do tej pory nie potrzebował tego typu pomocy, lub zatrudnienie osoby, która jest członkiem jego rodziny. Niekiedy czujność organu wzbudza wysokość wynagrodzenia nieadekwatna do zajmowanej przez pracownika funkcji czy posiadanych przez niego kwalifikacji. Jeżeli jeden z zatrudnionych, wykonujących ten sam rodzaj pracy, otrzymuje o wiele wyższe wynagrodzenie od pozostałych osób w zakładzie, również może znaleźć się na celowniku ZUS-u.
Co o działaniu ZUS-u myśli sąd?
Chcąc wyjaśnić, jak działa ZUS oraz co o tym wszystkim uważa sąd, który to w tej kwestii ma ostateczne zdanie, najlepiej odwołać się do konkretnej sprawy.
Zakład swoją decyzją uznał, że ubezpieczona nie podlega obowiązkowym ubezpieczeniom społecznym, z uwagi na to, że – w ocenie organu – nie doszło do faktycznego nawiązania stosunku pracy, a podpisana przez nią umowa miała na celu jedynie uzyskanie tytułu podlegania ubezpieczeniu i w konsekwencji umożliwienie uzyskania świadczeń z tytułu choroby i macierzyństwa. Zdaniem ZUS-u wskazywało na to w szczególności:
krótki okres, jaki upłynął od zawarcia umowy o pracę do momentu, gdy ubezpieczona stała się długotrwale niezdolna do pracy;
fakt, że w momencie zawierania umowy o pracę ubezpieczona była świadoma, iż w niedługim czasie stanie się długotrwale niezdolna do pracy;
fakt, że w okresie nieobecności ubezpieczonej w pracy na jej miejsce nie została zatrudniona osoba na zastępstwo.
Od powyższej decyzji zostało złożone odwołanie i sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Częstochowie – IV Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Sąd uwzględnił odwołanie i uchylił decyzje organu rentowego (wyrok z 19 stycznia 2024 roku, sygn. akt: IV U 816/23).
Sąd okręgowy, odnosząc się do zarzutu ZUS-u, że płatnik składek nie wykazał potrzeby utworzenia dla ubezpieczonej stanowiska pracy oraz że nie została za nią zatrudniona osoba na zastępstwo, stwierdził, że organ nie jest uprawniony do badania, czy zmiany w zakresie zatrudnienia były potrzebne i celowe, ponieważ decyzja o ich przeprowadzeniu należy wyłącznie do autonomii zarządczej pracodawcy i nie podlega ocenie sądu. Sądy nie mogą oceniać zasadności polityki zatrudnienia pracodawców i kontroli ekonomicznej podejmowanych w tym zakresie przez nich decyzji.
Następnie odniósł się do krótkiego okresu, jaki upłynął od podjęcia pracy przez ubezpieczoną, do momentu gdy stała się długotrwale niezdolna do pracy. Uznał on, że niezdolność do pracy jest okolicznością niezależną od pracownika i nie może wpływać na ocenę decyzji wcześniej przez niego podejmowanych.
Z kolei co do zarzutu, że zawierając sporną umowę o pracę, ubezpieczona wiedziała, że jest w ciąży i w niedługim czasie stanie się długotrwale niezdolna do pracy, SO podkreślił, że obowiązujące przepisy prawa nie zabraniają kobietom w ciąży podejmowania zatrudnienia.
Na koniec sąd dodał, że system ubezpieczeń społecznych – wbrew twierdzeniom ZUS-u – opiera się na nieekwiwalentności świadczeń w relacji do składki. Ryzyka zdarzeń (nawet te o większej przewidywalności wystąpienia zdarzenia) dają co do zasady prawo do świadczeń i objęcia ubezpieczeniami społecznymi.
Zatrudnienie kobiety w ciąży a pozorność umowy o pracę
We wskazanym w poprzednim akapicie wyroku sąd okręgowy zwrócił również uwagę na częsty zarzut ZUS-u wobec ubezpieczonych, czyli pozorność umowy o pracę. W tym kontekście SO podkreślił, że pod pojęciem „pozorności”, w rozumieniu ZUS-u, kryje się zawarcie umowy o pracę na krótko przed ziszczeniem się ryzyka ubezpieczeniowego. Stwierdził, że praktyki orzecznicze ZUS-u sytuują się w logice obrony Skarbu Państwa, ale nie spełniają dyspozycji pojęcia „wad oświadczenia woli” z Kodeksu cywilnego. Praktyki te naruszają także zasadę legalizmu wynikającą z unijnej zasady rządów prawa. W sferze prawa prywatnego oznacza ona, że co nie jest zakazane, jest dozwolone dla obywatela – ubezpieczonego. Jeśli nie ma zakazów zawierania umów o pracę z kobietą w ciąży, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby taką umowę zawrzeć. Z kolei formuła ta w optyce organu nakazuje działanie odwrotne: „co nie jest dozwolone, jest zakazane dla organu państwa”.
Mimo tego zakazu uprawnienia ZUS-u są kreowane ze sfery prawa prywatnego jako uprawnienia do stosowania klauzul sprawiedliwościowych czy możliwości powoływania się na wady oświadczenia woli stron stosunków prywatnych. Uprawnienia właściwe dla równych podmiotów ze sfery prawa prywatnego zostają przeniesione do sfery publicznoprawnej jako podstawa kreacji uprawnień organów państwa (ZUS) poprzez jednostkowe orzeczenia SN. Tego rodzaju orzecznicza kreacja w hybrydowym postępowaniu przed sądem powszechnym, który kontroluje decyzję administracyjną, jest podstawą niekonstytucyjnych działań organu państwa wobec obywateli. Zamiast – jeśli istniałaby taka potrzeba – znowelizować prawo ustawodawcy, judykatura, nie rozumiejąc swojej roli wynikającej z Konstytucji RP oraz praw i zasad podstawowych Unii Europejskiej jako obrońca tychże zasad, kreuje uprawnienia dla ZUS-u, tworząc nieprzewidywalne prawo. Nie spełnia ono jednak żadnego standardu.
W ocenie sądu, jeżeli umowa o pracę jest wykonywana, to nie jest pozorna. Na gruncie zasad unijnych zarówno ZUS, jak i SO nie ma normatywnych kryteriów oceny dopuszczalności, racjonalności zatrudniania pracowników, badania ich kwalifikacji i przyznawanego im wynagrodzenia. W momencie ubezpieczenia ZUS – jako podmiot specjalistyczny, dysponujący odpowiednim aparatem – przyjął i akceptował składkę obliczoną od zakwestionowanej umowy. Z pozycji przedsiębiorcy, wbrew art. 22 Konstytucji RP w zw. z art. 8 Konstytucji RP, zawarta umowa o pracę podlega weryfikacji, ale tylko wtedy, gdy krótko po jej zawarciu nastąpi ryzyko ubezpieczeniowe.